Podobno bywa, że myślimy jedno, mówimy drugie, a robimy trzecie.
Myśli mogą być swobodne, ale nie zawsze. Mogą nas wspierać lub wręcz przeciwnie – utrudniać podejmowanie decyzji, być ciężarem. To zależy od nas.
Jak je poprowadzimy? Tak jak umiemy, czyli zazwyczaj nieświadomie puszczamy wodze fantazji w naszych własnych ograniczeniach i dotykamy tych samych granic. Nasze myśli albo nam pomagają, albo nic nie zmieniają.
Myśleć świadomie, kierować myślami to już praca, wysiłek, który możemy wykonać, żeby pomóc sobie samym.
Im mniej nas w naszych słowach i działaniach, tych mniej nas w nas samych. Jakbyśmy powoli ulatywali z naszych ciał. Chowamy się w ich części, ograniczając zarazem nasz oddech. Nabieramy powietrze coraz płycej, bo tam głębiej to już jakby nie my. Łapiemy oddech coraz krócej, szybko wykorzystując chwilę. Wydychamy powietrze coraz szybciej, bo czy wypada trzymać tak długo powietrze w ciele, w którym nas już prawie nie ma?
W Indiach wierzy się, że wraz z oddechem pobieramy pranę, czyli energię życiową.
Połóż się wygodnie. Weź głęboki wdech. Nasyć się powietrzem. Potem powoli, swobodnie wypuszczaj je. Masz do tego prawo, masz prawo do wolności. Masz prawo do życia.
Oddychając, poczuj jak reaguje Twoje ciało. Rozluźnione ciało jest oznaką wewnętrznej jedności i zgody. Napięte mówi, że myśli, słowa i działania zbyt często nie współgrają. Więc oddychaj, wypełniaj się powietrzem. Wracaj do siebie. Powoli zaczniesz odczuwać bunt, może smutek, niezgodę na niebycie sobą. Małymi kroczkami, czasem niezauważenie, zaczniesz nabierać sił do mówienia tego co myślisz i robienia tego co mówisz. Zaczniesz świadomie łaknąć zmiany i poszukiwać sposobów na powrócenie do siebie. Odważysz się dotrzeć do swoich myśli, być może poddasz je w wątpliwość i odnajdziesz te właściwe, by wkrótce połączyć je ze słowami i czynami.